W końcu w sobotę miałem możliwość uruchomienia mojego ASCT. Samo ustrojstwo da się ładnie wkręcić w tylną ściankę Synty, pisałem już o tym wcześniej. Jako zasilanie wykorzystałem akumulator żelowy 12V 7Ah umieszczony w specjalnie do tego przeznaczonej torbie z gniazdkiem zapalniczki samochodowej. Przewód zasilający jest zakończony z jednej strony wtykiem do zapalniczki, z drugiej zaś typowym wtykiem cinch. Połączyłem to wszystko razem, włączyłem wyłącznik i ... działa

Ku mojemu zdziwieniu czuć przepływ powietrza przykładając dłoń do wylotu tuby. Wcześniej nie mogłem pojąć jak to jest możliwe, ale widocznie gdzieś muszą być jakieś szczeliny. Właśnie na tym mi zależało, bo chciałem żeby układ oprócz chłodzenia lustra głównego powodował owiewanie lusterka wtórnego, utrudniając jego zaparowanie. Lustro główne mam z pyrexu, a teleskop zwykle wystawiam wcześniej na dwór, więc na schłodzeniu tego lustra aż tak bardzo mi nie zależy, natomiast muszę przyznać że zaparowanie lustra wtórnego jest wkurzające.
Sobotni wieczór i noc była bardzo wilgotna (przynajmniej na mojej miejscówce), przy wydychaniu powietrza kłębiła się gęsta para. Obserwacje prowadziłem od 19.00 do ok. 23.45, cały czas z włączonym ASCT. Temperatura wieczorem zaczęła szybko spadać, po ciepłym dniu pod koniec obserwacji zanotowałem +5 stopni. Teleskop był cały zlany wodą. Lustro wtórne wytrzymało do 22.30, potem i tak zaparowało

. Ale przy takich warunkach i tak długo dało radę, zwykle bez ASCT parowało znacznie szybciej. Jednak karimata jest konieczna, muszę w końcu zrobić odrośniki na tubę i szukacz. Zwłaszcza szukacz ma tendencję do parowania, co chwilę musiałem go potraktować suszarką.
Podsumowując - myślę że cokolwiek to dało, natomiast nie jest to rozwiązanie ostateczne zabezpieczające przed parowaniem lustra wtórnego. Co do jakości obserwowanych obrazów spowodowanych wychłodzeniem lustra się nie wypowiadam, gdyż muszę się bliżej zapoznać z efektami działania mego ASCT. To tak na szybko, poniżej parę fotek.