Stary temat ale dorzuce swój watek.Kilkanaście lat polowałem z ojcem.Stary był mysliwym a ja głównie naganiałem zwierza

Jakoś po pierwszym strzelonym zwierzaku [ sarenka] żal mi się zrobiło i potem juz waliłem z boka tylko do rzutek.....Ale nie o ty...Kiedys zasuwam przez las w nagonce a tu naganiacze jeden do drugiego ryczą-Uwaaaaga głupi BYYYYk !!![głupi znaczy wściekły,a byk to jeleń].idę dalej ,wyłażę sobie na polanke z lesie z wielkim dębem na środku,wyciągam sikawke i leje bo mnie przycisło

A tu z zarosli wyłazi potężny szesnastak.Byk-samiec jelenia o ośmiu rozgałezieniach na każdym rogu,razem 16-cie...dla niewtajemniczonych.Łeb ma pół metra nad moim ,a mam 183 cm. ,a poroze sterczy ponad kolejne pół metra wyżej.Rozpora nie zapiąłem tylko obróciłem sie i oparłem o dęba.,Ten podłazi na półtorej metra do mnie i się gapi krzywiąc łeb na boki.Obrócił się po 15 moze sekundach i poszedł w knieje.Dla nieznajacych tematu jeleń to kuuuurewsko szybkie zwierzę i pewnie nie zdążyłbym sie za cholerę uchylić jakby chciał mnie rogami przywalic do drzewa.Zdrowy ucieka przed człowiekiem ,chory na wściekliznę czasem da sie pogłaskać,ale trzeba uważać bo na ogół wściekle atakuje bez lęku.....to tyle-taka mała dygresja do rozważań o pięknie natury..........................................