26.03.2014.
Rano obudziły nas odgłosy ulewy i podmuchy wiatru z uchylonych okiem. Za oknami szaruga jakich mało i ten stan póki co jest niezmienny. Z tego też powodu nic specjalnego się nie działo, wykorzystaliśmy ten czas na odpoczynek i porządkowanie wczoraj zrobionych zdjęć - a trochę tego było. Uruchomiliśmy kamerkę internetową z transmisją na żywo, zabawy przy tym było co niemiara. Naczelny pechowiec wyprawy na ochotnika wybrał się na zakupy spożywcze i dzięki Bogu wywiązał się ze swego zadania wzorowo. Do najbliższego spożywczaka było - bagatela - około 50 km.
Nadszedł czas na obiad. Tutaj słowa uznania należą się Darkowi. Nie dość że potrafi rzeczowo zaplanować zakupy spożywcze to później z wielką pasją zabiera się za gotowanie. Widać że czuł się jak ryba w wodzie przygotowując wyżerkę dla 13 wygłodniałych chłopów. Obiad jak się pojawił tak równie szybko zniknął. Teraz zaś robi pyszną jajecznicę z 20 jajek na kolację. Dobrze że mamy takiego gościa.
Update 21.50 - Olek zrobił mega zapiekankę z kiełbaski, sera, jajek, chleba, czosneczku - razem mieliśmy trzy kolacje. Jak wiadomo Olek z amerykańskim zacięciem lubi i robi rzeczy duże. Zaraz pęknę.
Po południu Darek, Artur i nasz wspaniały pechowiec wybrali się w strugach deszczu na rekonesans okolicy, w rejon koryta pobliskiej rzeki. Jako że deszcz padał poziomo i intensywnie wrócili przemoczeni do cna, za to z pieśnią na ustach. Dla samych widoków warto było.
Załącznik:
01.jpg [ 296.78 KiB | Przeglądane 5873 razy ]
Załącznik:
02.jpg [ 303.26 KiB | Przeglądane 5873 razy ]
Załącznik:
03.jpg [ 228.97 KiB | Przeglądane 5873 razy ]
Zdjęcia autorstwa Darka.Z kolei Olek postanowił wykonać kilka ćwiczeń za domkiem. Nie byłoby w tym może nic dziwnego gdyby nie fakt, że owe ćwiczenia wykonywał w samych slipkach na łacie śniegu. 44 pompki. Twardziel.
Wieczór minął na pogaduchach, grze w kości i planowaniu dnia jutrzejszego, zobaczymy co z tego wyjdzie. Dzisiaj wieczorem szans na zorzę raczej nie ma, choć Artur zapowiada ładną pogodę.