Tak tu sobie trafiłem i myślę, czy jej wybuch by nam jakoś zagroził. Nie wiem, czy dobrze rozumuję, ale... Odległość Betelgezy od nas to jakieś 427 ly. Jeżeli wybuchła 427 lat temu i światło wybuchu doleci do nas dzisiejszego wieczoru (na co liczę

), to biorąc pod uwagę prędkość fali uderzeniowej w granicach 10% prędkości światła, przy czym stale się zmniejsza, owa fala doleci do nas, w najgorszym wypadku, za jakieś 384 lata. Dobrze rozumkuję? Inaczej by się sprawa miała, gdyby gwiazda była "ustawiona" którymś biegunem w naszym kierunku- wtedy mielibyśmy pozamiatane z uwagi na promienie gamma, które dotarłyby do nas pewnie na dniach. Ale czy w tym przypadku cuś nam grozi? Nie, żebym się martwił, bo co ma być, to będzie i wpływu na to nie mamy. Tak czysto teoretycznie jak to widzicie? Temat ciekawy.