Teraz jest czwartek, 28 marca 2024, 14:36

Strefa czasowa: UTC + 2




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku
Autor Wiadomość
 Tytuł: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś
PostNapisane: sobota, 7 kwietnia 2012, 23:29 
Offline
Ranga: [8]
Ranga: [8]
Avatar użytkownika

Dołączył(a): niedziela, 6 września 2009, 19:02
Posty: 2845
Pozwalam sobie podlinkować i skopiować świetny tekst, zamieszczony na astromaniak.pl
http://www.astromaniak.pl/viewtopic.php?f=2&t=19912


Temat postu: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś
PostWysłany: 13 Lut 2012, 12:51


Wychowanie dzieci wczoraj i dziś

Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka, właściwie na wsi.
Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny.
Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami.
My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi.
W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy.

Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach.
Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem.
Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę.
Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy.
Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy).

Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju.
Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.

Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna.
Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy.
Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić.
Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem.

Do lasu szliśmy, gdy mielimy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny.
Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy.
Skoro tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę.
Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych.
Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo jak zwykle.

Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce.
Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać.

Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.
Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.

Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach.
Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy.
Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem.
Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.

Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców.
Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy.
Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych.

Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku.
Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka.

W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, Rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki.
Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać.

Pies łaził z nami bez smyczy i kagańca. robi kupęł gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi.
Raz uwiązaliśmy psa na sznurku od prania i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem.
Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolnoć psu, na zawsze.

Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.

Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub tam nie zaziębić.
Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.

Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć.
Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.
Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.

Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.
Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka.

Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo.

Do szkoły chodziliśmy półtora kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.

Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.

Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat.
Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.

Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.

Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.
Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.
Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził.
Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i pilimy wodę ze strugi. Nikt nie umarł.

Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd.
Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie bez beczenia i wycierania ust rękawem.
Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mielimy siebie nawzajem.

Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami.
Mielimy tylko kilka zasad do zapamiętania.
Wszyscy takie same. Poza nimi, wolnoć była naszą własnością.
Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy.
Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców.

Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów.
Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani.

My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować.
To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.

A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

_________________
Newton 13" f/4.6
Okulary N31T5, XW20, Axiom 19, Delos 10, XW7, Tak LE5, filtr TV Bandmate OIII 2"
Lornetka Nikon Action VII 10x50 CF, luneta Turist-3 20x50
Messier - 110/110
Herschel 400 - 308/400

_________________
Equinox 100/900 , TS90/500


Góra
 Zobacz profil  
 

 Tytuł: Re: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś - Paweł Trybus
PostNapisane: niedziela, 8 kwietnia 2012, 00:25 
Offline
Ranga: [6]
Ranga: [6]
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 17:43
Posty: 1633
Lokalizacja: Nowy Sącz
cała prawda...

_________________
Pozdro - Wojtek
Tel: 693 161 949

E-mail:
adalwb@astrocd.pl
adalwb@wp.pl

Na razie koniec z "ciężkim" sprzętem:
HEQ5Pro SynScan SW200/1000, SW ED80/600Pro, SW 80/400, Orion SSDSMI III, i jakieś dooperelle.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś - Paweł Trybus
PostNapisane: niedziela, 8 kwietnia 2012, 09:42 
Offline
Moderator globalny
Moderator globalny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 13:05
Posty: 4756
Lokalizacja: Tarnowskie Góry zaroski przy farze.
Świetne. Szkoda, że tak krótkie. :D
PS
To nie jest tekst Pawła :!:

_________________
http://www.cro.pl/forum
6 0 5 8 4 9 4 9 3
Karlik 20", GSO 12", Powermate 2",ES 20 - 100*,ES 14, ES 8.8, ES 6.7, OIII, Ultrablock, UHC-S, Pomarańczowy, 10X50
Piwo ma wartości odżywcze, podczas gdy żywność nie ma wartości piwnych


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś - Paweł Trybus
PostNapisane: niedziela, 8 kwietnia 2012, 09:57 
Offline
Ranga: [8]
Ranga: [8]
Avatar użytkownika

Dołączył(a): niedziela, 6 września 2009, 19:02
Posty: 2845
Adam Krawczyk napisał(a):
PS
To nie jest tekst Pawła :!:

Tak doczytałem dużo później , zrób jakąś edycję.
Zrobione

_________________
Equinox 100/900 , TS90/500


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś - Paweł Trybus
PostNapisane: niedziela, 8 kwietnia 2012, 10:18 
Offline
Moderator globalny
Moderator globalny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): wtorek, 25 sierpnia 2009, 13:48
Posty: 1415
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski
Czysta prawda, ja sam pamiętam ja nie raz Ojciec przy użyciu paska rozwiązywał problemy wychowawcze. I jakoś nie mam stersów, nie wyrosłem na dewianta mam normalny dom, kochaną żonkę i super córkę Wikę. Całe to dzisiejsze wychowanie jest o tak zwane cztery litery roztrzaskać. A za 10, 15 lat tych wszystkich psychologów społecznych szlak trafi, bo dzisiejsza młodzież nie ma żadnych wartości i strach będzie wyjść na spacer z domu. Wychodzi bezstresowe wychowanie.






Wiem że to RAP i nie wszyscy to lubią, ale warto posłuchać tekstu.

_________________
Canon EOS 1Ds i klika szkiełek do niego.

WŁASNY INSERTER VIDEO PRZYSTOSOWANY DO OBSERWACJI POZYCJI I ZAKRYĆ.
WŁASNA SŁUŻBA CZASU OPARTA NA SYGNALE DCF77
WŁASNY RADIOTELESKOP W BUDOWIE


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Wychowanie dzieci wczoraj i dziś
PostNapisane: poniedziałek, 9 kwietnia 2012, 11:53 
Offline
Moderator globalny
Moderator globalny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): niedziela, 30 sierpnia 2009, 20:50
Posty: 2803
Lokalizacja: Ruda Śląska
Niestety obecnie pokolenie tzw. wychowania bezstresowego zaczęło posyłać dzieci do szkoły. Można tylko sobie wyobrazić co to oznacza.

To jest upadek systemu edukacji.

Szkoła niestety ogranicza się tylko do nauki i nie bierze udziału w wychowaniu uczniów.

TO JEST TRAGEDIA

CI, KTÓRZY MAJĄ W SZKOLE DZIECI WIEDZĄ W CZYM RZECZ, A CI, KTÓRZY NIE MAJA W SZKOLE TO IM WSPÓŁCZUJĘ.

_________________
------------------------------------------------------------
Wielka wyprawa Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii na całkowite zaćmienie Słońca. USA 2017.



Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku

Strefa czasowa: UTC + 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL