Tak Tomek, co do XCM masz rację. Wybierając kamerkę kolorową wiedziałem z czego rezygnuję. Po prostu poziom stresu w hobby ma dla mnie pewną górną granicę

Kiedyś, kiedy wracałem z sesji astrofoto moja żona zapytała: co się stało...? Trochę zdziwiony zapytałem o co chodzi?! Okazało się, że wcale nie półgłosem, rzucałem łaciną przez całą sesję. To mnie zastanowiło. Przecież kocham astronomię! Wprowadziłem wtedy do astro-regulaminu punkt: 'co druga obserwacja -wizual!'

Tego trzymam się w zasadzie do dzisiaj. Nawet jeżeli moim zdjęciom zawsze dużo będzie brakować (bo kamerka kolorowa, bo tylko jedna noc na jeden obiekt, bo Self-Guiding itd), mnie cieszą. I ta radość jest istotą uprawiania tego hobby, moim zdaniem (dla mnie). To oczywiście nie wyklucza uczenia się i progresu (Tu wielkie dzięki za wszelkie uwagi i porady!). Pewnie kiedyś zacznę wchodzić w projekty realizowane przez kilka tygodni/miesięcy. Chodzi jedynie o tempo, sposób, a przede wszystkim cel jaki sobie postawiłem. Astrofotografia to dla mnie sposób obserwowania nieba, oglądania obiektów nie osiągalnych wizualnie w moich warunkach, uzupełnienie obserwacji wizualnych. I chociaż zależy mi na tym, by moje fotki były coraz lepsze, to nie zamierzam się z nikim porównywać ani ścigać! Moje fotki to mój malutki, 'własny' kosmos. Lubię Go, jaki by nie był

Pozdrawiam.
PS
Oczywiście M13 sfotografowana przeze mnie nie jest przez to moja! ...Ale jest 'mojsza'
