Tomasz Zaraś napisał(a):
Robert Twarogal napisał(a):
Skąd taki pomysł, że jakiś szukacz 7*50 da lepsze obrazy do popularnego Achromata.

No euforia euforią, ale nie piszmy bzdur po to poniekąd poważne forum
!
Ja nie pisałem o popularnym Achromacie, bo przez niego nie obserwowałem nigdy, więc nie mogę się wypowiadać na jego temat. Zaś ja pisałem o tym ''wypasionym'' sprzęcie na dole . Proszę zauważyć, że zdjęcie obiektów , które można zobaczyć przez niego, są dość sporych rozmiarów jak na obraz rzeczywisty jakie ta lunetka daje. Nie powiem, że oglądałem przez niego Księżyc, i obrazy były dość dobre, ale na dużym powiększeniu bardzo zamazane. Zaś słynny ''odwracacz obrazu '' to totalny niewypał..Co do '' okularów '' cytując słowa Janusza, gdy Mu je pokazałem powiedział : ''Nie obrażaj nazwy ''

Tomku, poruszamy bardzo trudne mentalnie tematy. Oczywiście musimy zdać sobie sprawę, że to są teleskopy naprawdę niskobudżetowe ale ... coś za coś. Jest porządnie i starannie wykonany tubus, soczewka trzymająca wszystkie wymagane parametry, a nie odrzut, dalej ... był w komplecie solidny trójnóg z rurek stalowych (teraz niestety aluminiowy) i należący do klasy minimum wymagań astro montaż. Kellnery w komplecie to najtańsze okulary, których zadaniem było, jest i będzie po prostu bycie w ukompletowaniu. Każdy, kto chociaż pobieżnie przeczytał specyfikacje okularów od razu orientuje się o potrzebie dokupienia innych, lepszych ale to dotyczy prawie wszystkich teleskopów do 3 000 zł. Przecież wymieniamy okulary w najpopularniejszej syncie 8", cały czas wałkujemy czy ortho, czy, lv czy pentaxy itp. My powinniśmy w sposób odpowiedzialny podpowiadać ale nie doświadczonym i otrzaskanym kolegom tylko świerzynkom. Ludziom, którzy nie mają pojęcia od czego zacząć, chcą popatrzeć w niebo nie wydając zbyt dużo forsy, jednym słowem chcą sensownie wydać nie więcej niż 400-500 zł i nic więcej. Oni wiedzą, że jeżeli będą chcieli obejrzeć niebo lepszym sprzętem, to pojadą na zlot lub umówią się na obserwacje z lokalnymi astropasjonatami. Nie demonizujmy sprzętu, jeżeli ktoś chce zobaczyć mgławice, gwiazdy, planety to nie musi od razu wydawać fortuny. Siedzę biurko w biurko z facetem, który wydał na sprzęt fotograficzny (aparat za 12 tyś. zł, teleobiektywy, korektory, filtry i diabli wiedzą co) 25 tyś zł. a sam mi pokazuje, że najlepsze zdjęcia motylków, ptaszków i innych żyjątek robi Canonem za 1 600 zł. Pozdrawiam.