Wbrew temu co pogodynki wieściły, u mnie były rewelacyjne warunki do obserwacji. Nie mogło być inaczej by nie wypróbować nowego ES 14, który dzięki Przemkowi, od wczoraj gości w mojej walizce. Przemku jeszcze raz dzięki za zrealizowanie zamówienia i dostarczenie
Na pierwszy ogień poszedł ES 14, z bojlerem ustawionym na Jowisza.
Obraz świetny, kontrastowy ale ES 6,7 aż się prosił by mu pokazać też Jowisza. Tak też się stało, Jowisz większy kontrast na podobnym poziomie, cudo! Okular kontrastem prezentował kulę, wręcz trójwymiarowy obraz.
Na 2 obiekt wybrałem M31, która jakoś mnie dziś nie oczarowała, w żadnym okularze. Coż może taki dzień:)
Przy okazji wypatrywałem galaktyki M33, szału nie było. W moich warunkach miejskich to tylko obłoczek, każdy okular pokazywał podobny obraz, z tym że seria ES lepiej kontrastowała obiekt z tłem nieba.
Z telefonem przy uchu, relacjonując Michałowi co i jak namówił mnie na NGC 7662, po kilku minutach już mogłem podziwiać tę mgławicę planetarną. Zarówno ES 14 i 6,7 pięknie pokazały maleńkie cudo natury, od którego nie mogłem oderwać oczu ( i bynajmniej nie z powodu przymarznięcia)
Po 22 majestatycznie nad krzakami sąsiada wyłonił się Orion z M42 na czele. Fantastycznie wyglądająca mgławica długo przykuwała uwagę.
Ale żeby nie było tak pięknie to:
1. Nie wiem czy to normalne, bo nie mam doświadczenia z parafokalnością, ale przy zmianie ES musiałem regulować ostrość, pewnie mnie wyprowadzicie na prostą.
2. Na moim światło silnym Newtonie z przysłoną F5, oba ES ostrzą super do samej diafragmy, zero kalafiorów.
Jedynie co zauważyłem, i tylko na Jowiszu to delikatna abberacja widoczna 10 % od brzegu, z tym że w ES 14 bardziej jest zauważalna.
Zauważyłem to tylko dlatego że specjalnie chciałem to sprawdzić, a przez 2 godziny obserwacji o dostrzeżeniu wad nie było mowy.
Na dzień dzisiejszy seria ES jest dla mnie docelowa, i być może kiedyś dołączy do rodzeństwa starszy brat ES 24, z tym że najpierw przetestujemy egzemplarz Przemka, jeśli Przemek się zgodzi