Już napisałem
Wczoraj wybraliśmy się z Adamem K. na obserwacje w głąb chorwackiego lądu, tak aby ominąć ewentualne zaświetlenie z nadmorskich mieścinek i Zadaru. Pojechaliśmy w kierunku Kninu, około 60 km od naszego miejsca pobytu. Mapy zaświetlenia pokazują tam czarne LP. Wyjechaliśmy w okolicach godz. 21.00, na miejscu byliśmy po 22.00, mieliśmy więc trochę czasu na rozstawienie sprzętu zanim zaszedł Księżyc i zrobiło się naprawdę ciemno. Jak się okazało wylądowaliśmy w górach, trudno było znaleźć miejsce na postój, gdyż mamy tylko drogę wykutą w skale i praktycznie brak pobocza, jedynie kamole i suche krzaczory. W końcu jednak udało nam się znaleźć naturalną zatoczkę z dość fajnym horyzontem i smoliście czarnym południem. Szczerze mówiąc takiego nieba jeszcze nie widziałem - nie porównuję do Bieszczad bo jeszcze nie byłem, ale Jodłów czy Kudłacze mogą się daleko schować. Droga Mleczna widoczna w całej okazałości z kłębiącymi się chmurami w Strzelcu - dla takich widoków warto przejechać te 1000 km

.
Po wyciągnięciu ED-ka i Synty pobieżny rzut oka tym drugim w Lagunę - i szok, takiego czegoś jeszcze nie widzieliśmy, w Naglerze 31 zajmowała prawie całe pole, jedna wielka mgła, wielkością porównywalna do M42 oglądanej w naszych warunkach. Po prostu pogrom. Powyżej Trólistna Koniczyna, gwiezdny obłok Strzelca, gromadki otwarte, mgławice Omega i Orzeł - miód na nasze serca. Z kolei kulka M22 rozbita w drobny pył przypominała M13. W zasadzie w co się nie popatrzyło wzbudzało zdziwienie. Veil widoczny bez filtra, a z filtrem nad rozczapierzeniem miotły widoczne obłoki mgły. Trójkąt Pickeringa widoczny bez problemu, a sam welon jako poszarpane chmurki, tym razem przypominał mi Veila widzianego w Jodłowie 2 lata temu w LB 16". Z kolei w ED-ku ładnie widoczny cały kompleks w jednym polu. Taka M31 czy w Syncie czy też w ED-ku przy najdłuższych okularach zajmowała całe pole. M51 widoczna bez wysiłku ze spiralnymi ramionami. Kulki NGC w Strzelcu też widoczne bez problemu. Można by długo o tym pisać, to trzeba zobaczyć.
Mieliśmy też w czasie obserwacji małą niespodziankę. Otóż w czasie obserwacji słyszeliśmy z łąki za naszą ulicą odgłos dzwonków pasących się - jak domniemywaliśmy się - owiec. A że było ciemno nie byliśmy w stanie nic zobaczyć. W momencie jak dziwne odgłosy zaczęły się do nas zbliżać, łącznie z chrumkaniem, sapaniem i czymś tam jeszcze, zaświeciliśmy czołówki. Patrzymy... krowa maszeruje asfaltem po poboczu, za nią druga i wcinają trawę. Ale ale... to nie krowa, to dwa byki !!! Żeby nie zaogniać sytuacji zgasiliśmy czołówki i staliśmy jak słupy soli. W pewnym momencie zostaliśmy otoczeni przez cztery byki, które zmierzały w kierunku naszych telepów i rozstawionych na ziemi walizek. Pal licho nasze życie i samochód, ale one stratują nasz sprzęt!!! Szczerze to nie było nam do śmiechu, gdyż jeden z byków wykazywał wyraźne zainteresowanie naszymi osobami. Staliśmy dalej nieruchomo z duszami na ramieniu, po czym... byki zniknęły tak szybko jak tylko się pojawiły. Po tej nauczce popakowaliśmy sprzęt tak aby móc się szybko ewakuować, na placu boju pozostała tylko Synta z trzema okularami. Pooglądaliśmy jeszcze trochę nieba i gdzieś o 00.30 pozbieraliśmy się w drogę powrotną.
Poniżej parę fotek, kiepskie bo robione przy 17mm f/4 30s ISO800 ze statywu.
Pozdrowienia z nadal słonecznej Chorwacji - jak na razie 100% lampa i 100% nocek obserwacyjnych.