Odświeżę wątek, bo wygląda mi na to, że wszystkie "ulubione" gwiazdy (nawet planety vel gwiazdy) zostały rozdzielone.

A przecież wątek Adama nie opierał się na prostej zależności związanej z preferencjami obserwacyjnymi (to moje odczucie). To głębiej sięgająca sugestia - abyśmy wskazali szerokie umotywowanie emocjonalne.
Niebo to wielka księga - zapewne od starożytności czytana i interpretowana. Pobudzająca wyobraźnię i wzniecająca afekty - a ludzką cechą było przypisywanie najróżniejszych znaczeń i nazw dostrzeganym gwiezdnym konstelacjom. Trochę szkoda, że wszystko zostało już wcześniej poukładane i nazwane, ale też nie przesądza to o naszym prywatnym stosunku do każdej gwiazdy z osobna lub ich układów. Trudno nie rozumieć głębi symboliki Drogi Mlecznej, której każdy składnik-gwiazda jest sąsiadem naszego otoczenia. Trudno nie dostrzegać unikalności Gwiazdy Barnarda, Miry (o Cet), Algola, alfy, bety i proximy Centaura, że tylko do nich ograniczę wyliczankę.
Alnitak (ulubiona gwiazda Grzegorza) w pasie Oriona i dwie pozostałe: Alnilam i Mintaka. Ta ostatnia, ponieważ ma najmniejszą jasność z tych trzech, jest obiektem mojego sentymentu (może z racji atawistycznego instynktu opiekowania się słabszymi

). Jednak głębiej osadzonym motywem jest pewien alegoryczny aspekt wiążący całą trójkę z ziemską cywilizacją. Jedna z hipotez opisuje geograficzne usytuowanie egipskich piramid jako próbę odtworzenia przez starożytnych "nieba na ziemi". Według jej twórcy, Roberta Dauvala, m.in. trzy wielkie piramidy: Cheopsa, Chefrena i Mykerinosa są odwzorowaniem ze wszelkimi niuansami Pasa Oriona, a kilka innych mniejszych piramid koresponduje miejscem usytuowania z resztą gwiazd tworzących konstelację Oriona - najważniejszego z bogów Egipcjan - Ozyrysa.
Nie staram się być w tym miejscu piewcą mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez, ale podkreślam, że odniesienia naszych przodków do świata gwiazd mogą przybierać przejawy bardzo materialne. Jeśliby tylko przypadkowa zbieżność ustawienia trzech piramid wiązała je z gwiazdami Pasa Oriona, to moja afektacja przypisuje teraz głębszy sens temu przypadkowi. Każdy z nas powinien mieć takie alegoryczne odniesienie do "nieba na ziemi". Choćby tylko z przeświadczenia o rzeczywistej przynależności ludzi do gwiezdnej menażerii z racji naszego chemicznego z nimi pokrewieństwa. Mintaka - do niej czuję największe w tym sensie powinowactwo. Widzę w niej składnik mojego filozoficznego nastawienia do wielu przypadkowych koincydencji świata gwiazd i świata ludzi. Jest najsłabszym światełkiem jakie przyświeca mi w poszukiwaniu "własnego nieba na ziemi".
Adam, raz jeszcze dzięki za Twój pomysł - przewrotnie - materializowania humanistycznego podejścia do gwiazd. Bo oto gwiazdy stają się odpowiednikami społeczności ludzkiej i odwracają alegoryczny proces - tworząc "niebo ludzi".