Witajcie,
chciałem się z Wami podzielić moimi wrażeniami z wczorajszych obserwacji. Jako że wczoraj kiedy wróciłem do domu było już trochę późno na pisanie, a wiadomo rano do pracy trzeba wcześnie wstać, więc robię to dzisiaj kiedy obrazy w pamięci wciąż jeszcze żywe.
A więc moją ukochaną Syntę zniosłem na dwór około godziny 20:00. Mieszkamy na drugim piętrze, więc troszkę noszenia było, tym bardziej, że od jakiegoś czasu mam problemy z kręgosłupem i nie mogę za bardzo dźwigać ale moje pragnienie nocnego nieba jak zawsze w takich wypadkach okazało się silniejsze. Zostawiłem sprzęcik przed domem nieruszany do godziny 21:30, tyle dałem czasu na wychłodzenie lustra. Kiedy nadeszła upragniona godzina wyszedłem na dwór. Zabrałem ze sobą jak zwykle odtwarzacz mp3 z ulubionymi utworami, których słucham przeglądając Deep Sky. Odczekałem 10 minut aż wzrok przywyknie do ciemności, usiadłem wygodnie na krzesełku przy Dobsonie i rozpocząłem wieczorną sesję.
Na początek poszły klasyki, moje ulubione gromady kuliste w Herkulesie : M13 i M92. Uwielbiam celować w nie szukaczem, gdyż już w nim wyglądają przepięknie, takie zamazane słabe gwiazdki. Dopiero w okularze pokazują całe swoje przebogate wnętrze maleńkich punkcików układających się w mgiełkę, którą ładnie było widać w powiększeniu 60x (Sw UW 66* 20 mm). Chciałem rozwiać nieco tą mgiełkę stosując rozmaite powiększenia: od 120x (20 mm + Barlow x2) a także 133x (SWA 9mm) oraz 240x (WA 58* 5mm). Gromady rozbite na pojedyncze gwiazdki niczym małe klejnoty wysypane z woreczka.
Potem była jeszcze M27, M31 i towarzyszki ale na dłużej zatrzymałem się przy M57. Nie ukrywam, że jest to jeden z moich ulubionych obiektów Głębokiego Kosmosu. Stosując różnego rodzaju powiększenia stwierdziłem, że najlepiej odpowiada mi ona w okularze 20 mm z polem własnym 66 stopni. Malutka, niewiele większa od okolicznych gwiazd, ale za to niezwykle subtelna i bardzo kontrastowa. Przepiękny mały owalek przedziwnego koloru zachodzącego na ciemną zieleń pomieszaną z szarością. Jak na tak małe powiększenie kształt był bardzo wyraźny, zerkaniem dało się zauważyć centralny ciemny obszar. W tym momencie doznałem dziwnego uczucia. Z pewnością już je kiedyś mieliście. Kiedy spoglądacie na coś już któryś raz z rzędu , widzicie niby dokładnie to samo co za każdym razem a jednak odkrywacie go na nowo. To tak jakby drugi raz się zakochać w tej samej osobie. Ze słuchawek popłynęła moja ulubiona nuta Audiomachine "The Reaching" z Platynowej IV Serii i w tym momencie jakby czas przestał mieć znaczenie. Czułem się jakbym się unosił w przestworzach wśród gwiazd a z daleka świecił "Pierścień" ; to ten moment kiedy zapominasz o troskach i problemach, zapominasz o całym świecie i rozkoszujesz się widokiem cudu nocnego nieba. W takich momentach czuję , że "życie znaczy życie".
Na Ziemię sprowadziła mnie rotacja naszej ojczystej planety;), ("Ring" za chwilę miał wyjść poza kadr), narastająca mgła oraz niezmienna częstotliwość dymu z kominów sąsiednich domów. Mimo to wrażenia z obserwacji tej bardzo popularnej "emki" głęboko zapadły mi w pamięć. Podobnie było z Jowiszem, ale o tym może innym razem.
Życzę Wam wszystkim podobnych i jeszcze lepszych przeżyć.
PS1. Najbardziej dla mnie fascynującą sprawą jest to, że w momencie kiedy piszę te słowa, większość z Was pewnie siedzi na dworze i patrzy w niebo, widząc to samo co ja wczoraj, przeżywa to na swój niepowtarzalny sposób.
PS2. Na pewno patrzył będzie przyjaciel z Forum Dawid, którego z tego miejsca pozdrawiam
PS3. Podczas wczorajszej sesji obserwacyjnej nic nie piłem
PS4. Cieszę się, że mogę się z Wami podzielić moimi wrażeniami bo tylko Wy- prawdziwi miłośnicy- jesteście w stanie zrozumieć co czułem.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie