Dziś kolejny bardzo ale to bardzo intensywny i męczący dzień pełen niesamowitych wręcz wrażeń, winien jednakże jestem dokończenia relacji z dnia wczorajszego.
Naszemu wczorajszemu lotowi na wysokości przelotowej niezmiennie towarzyszył po lewej burcie błyszczący Orion w towarzystwie Syriusza, niebo było bowiem niesamowicie przejrzyste. Jakież było nasze zdziwienie gdy po wylądowaniu w Oslo niebo nadal zadziwiało swoją przejrzystością mimo bliskości aglomeracji. Jowisz i Mars przepięknie prezentował się na nieboskłonie w towarzystwie otaczających je gwiazdozbiorów.
Lądowanie było nad wyraz łagodne, tu chylę czoła kunsztowi norweskich pilotów gdyż nie dali mi powodów do nadmiernego zdenerwowania, co raczej jest u mnie normą. Po odebraniu bagaży Rafał Malczyk zadzwonił do hotelu Gardermoen Hotel Bed & Breakfast, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg i zapewniony transport. Po niespełna dziesięciu minutach pod lotnisko podjechały dwa busiki Mercedesa, szybciutko załadowaliśmy je bagażami i w drogę do hotelu. Minęła północ.
Załącznik:
Hotel.jpg [ 335.19 KiB | Przeglądane 5479 razy ]
Hotelik okazał się bardzo przyzwoitym hotelem, z czystymi i schludnymi pokoikami. Niestety adrenalina nie pozwoliła mi spokojnie zasnąć i całą noc wierciłem się w łóżku. O szóstej rano pobudka, przywitała nas piękna słoneczna pogoda z błękitnym niebem i lekkim mrozikiem. Za oknami w blasku słońca pomiędzy sosenkami swoje wdzięki prezentowały maleńkie kolorowe skandynawskie domki. Schodzimy na dobre śniadanko, kawka, ponowne pakowanie busika i jazda na lotnisko. Niespodzianką był polski kierowca, miło było pogadać z krajanem. Na lotnisku zameldowaliśmy się o godz. 8.00, wylot do Keflaviku nastąpił zgodnie z planem o godz. 10.00, ale o tym w następnej części gdyż dzisiejszy dzień dał mi się mocno we znaki - jak zwykle denerwujący lot i 280 km jazdy jako kierowca, do tego mnóstwo wrażeń, padam z nóg. Cdn.