Marek Substyk napisał(a):
Solidna analiza. Ty Jurku na Księżycu byś się nie zgubił.
No nie wiem, nie wiem... Przyzwyczaiłem się do wyglądu Księżyca widzianego z "lotu ptaka". Jak byłoby z "żabiej perspektywy"? Świetnym przykładem są np. zdjęcia z miejsca lądowania Apollo 15 niedaleko Rima Hadley w Apeninach. Szerokie ujęcia zakola tego rowu, o obłych krawędziach i zaokrąglonym dnie, ze stojącym obok pojazdem księżycowym Land Rowerem oraz aparaturą naukową - nijak się mają do ugruntowanej zdjęciami z orbity wizji krętego włóknistego tworu, bardziej przypominającego rów, bruzdę (stąd nazwa), niż łagodną dolinę. No właśnie - perspektywa i skala.
Kiedy rok temu, miłośnik astronomii (Marcin Łaszyn) fotografuje Morze Humboldta przy ekstremalnej libracji (7,7*), na jego zdjęciu zapisuje się dziwnie wystający ponad wschodnią krawędź wierzchołek góry. To leżąca na prawie 110 stopniu centralna góra Krateru Compton. Trochę wcześniej NASA publikuje zdjęcie z kamery laboratorium orbitalnego LRO, na którym skośnie ustawiony do powierzchni detektor, pokazuje widok całego wnętrza Comptona z cieniem jego centralnego wzniesienia, wąskim pasem terenu leżącym w kierunku krawędzi, nad którą wnosi się niebiesko-srebrno-popielato-brązowy glob - nasza Ziemia (trochę ją wtedy przekręcili).
Marku, nie wiem czy byłbym w stanie orientować się na powierzchni, ale z filozoficznego punktu widzenia chciałbym być choć raz na centralnym wierzchołku Comptona w chwili, gdy w rozciągniętym na kilka dni - iście ślimacze tempo - ponad depresją Mare Humboldtianum ujrzę wschód Ziemi. Ten widok - powielony w mym ciele tysiąckrotnie, głośniejszymi niż zwykle, uderzeniami serca i zwolnieniem, jeszcze bardziej zauważalnie niż ślimacze tempo, upływu czasu - uzmysłowi mi, gdzie jestem.