Witam
W listopadzie 2010r podczas nieformalnego spotkania w Tarnowskich Górach zrodził się pomysł, aby w gronie kolegów z AstroCD zakupić "Duży Teleskop"
Nie miała to być "Szesnastka" dostępna w sklepach, tylko coś większego, coś co trudno spotkać na naszych zlotach, ale na tyle mobilne żeby na obserwacje nie trzeba było jechać całym peletonem ale np; w dwie osoby.
Następną czynnością było zebranie odpowiedniej liczby chętnych, tak żeby cena dla pojedynczej osoby nie była mordercza i zamykała się w przyjaznej dla kieszeni kwocie. W tym celu rozpoczęliśmy na forum kilka tematów około-teleskopowych, których większość trzeba było niestety pozamykać ze względu na kilku userów, którzy co prawda przystąpić do projektu nie chcieli ale mieli zawsze coś do powiedzenia, ot "zwykłe polskie piekło".
Suma-sumarum zebrało się sześciu chętnych w gronie których prowadziliśmy dalsze uzgodnienia.
Zaczęliśmy rozpoznawać rynek, czyli zachodnie giełdy typu Astromart ale także oferty polskich producentów,
po kilku naradach i kilkudziesięciu telefonach zapadła decyzja. Z kilku względów takich jak; Ogniskowa teleskopu, dostępność, cena oraz czas realizacji wybraliśmy "Columbusa 500 NG" produkowanego przez Jalego.
Miała to być trustowa konstrukcja 20" newtona z ogniskową 2150mm i światłosile 4,3.
W zdobyciu lustra pomógł nam kolega z Maniaka Krzysztof P. a osprzęt do teleskopu marki "GSO" zakupiliśmy z małym upustem w Astro-Partnerze.
Pierwsze składki pieniężne rozpoczęliśmy w grudniu 2010r a cały projekt domknęliśmy w maju 2011r
Pierwsze światło telep dał w Wiśniczach na Opolszczyżnie 25 maja.
Jako że zadowoleni jesteśmy zarówno z samego telepa jak i sposobu realizacji projektu, postanowiliśmy to uczcić nadając mu imię. Udział w przedsięwzięciu mieli ludzie z regionu Śląsko-Dąbrowskiego dlatego nazwany został po naszymu "Karlik"
Za chwilę zamieszczę zdjęcia ale najpierw wypowiedź Jalego o realizacji projektu.
Pozdrawiam, Piotr
PS. Proszę wszystkich o wklejanie zdjęć z naszych pierwszych obserwacji
Zazwyczaj każdy ma kilka pasji, często tak się zdarza, że gdzieś po drodze się spotykają. Tak było też w moim przypadku. Pasje budowania i konstruowania połączyłem z pasją astronomii
Przez kilka ostatnich lat zbierałem informacje, uczyłem się i doskonaliłem w budowaniu teleskopów. Najnowszym moim dzieckiem jest teleskop o nazwie Columbus NG, przy czym NG to skrót od następna generacja

Konstruowanie zaczynam od zasady od ogółu do szczegółu
Przy czym sporym ograniczeniem dla mnie jak i dla każdego ATMowca jest park maszynowy, nie sztuka zaprojektować coś czego nie wyprodukujemy z braku odpowiedniego parku maszyn. Tak czy inaczej zaczynam od szkicu. Staram się też wyciągać wnioski z poprzednich konstrukcji i wprowadzić modyfikacje, tak by każdy następny teleskop był lepszy od poprzednika.
Projektowanie przebiega w kilku etapach i dotyczy kilku rodzajów elementów. Są to: budowa całości, cela i mocowanie LG, uchwyty LW, rysunki do zakładów wykonujących obróbkę numeryczna sklejki, rysunki do zakładów wykonujących obróbkę aluminium. Projektując opieram się na programach NewtWin, Plop, AutoCad (wersja 30 dni)
Podczas projektowania muszę zdobyć jak najwięcej danych o dostępności części które zamierzam zastosować, ważne są też dane ze strony producentów np. focuserów (nie wszyscy te dane udostępniają)
Po zaprojektowaniu przychodzi czas wysyłania zmówień (zaraz na początku zamówiłem już lustro, więc teraz zamawiam i kupuję pozostałe części i materiały). Jest tego sporo, bo muszę zamówić teflon, sklejkę, cięcie laserem, toczenie u ślusarza. Nie wszystko jednak mogę zamówić drogą telefoniczna mailową, pozostają samodzielne zakupy i tutaj muszę pokonać co najmniej 100 km, kupując i dowożąc elementy z różnych stron – zajmuje mi to czasami dwa tygodnie
Po upływie pewnego czasu zaczynają pojawiać się obrobione elementy – do teleskopu 500 NG.
To dopiero początek będzie tego znacznie więcej. Jak do tej pory nie policzyłem wszystkich elementów składowych i chyba w końcu to zrobię, by się przekonać ile ich wypada na tak niepozorna konstrukcję

Przychodzi czas budowania, który pochłania mi cały wolny czas. Prace niestety mogę wykonywać tylko z doskoku, a i tak zaniedbuję sporo obowiązków domowych
Całość nabiera wyglądu chociaż w dalszym ciągu jest bardzo niepozorna możliwe, że dla oczu laika dość dziwna i troszkę odstraszająca
Po wykonaniu konstrukcji następuje montaż i etap „łapania ostrości” - w naszych warunkach nie rzadko muszę czekać na odpowiednia pogodę (bez chmur) kilka tygodni
Po pozytywnym zakończeniu całość jest rozbierana do pojedynczych elementów i zawożona do lakierni proszkowej. Sklejkę lakieruję samodzielnie – trwa to co najmniej 10 dni po czym zaczyna się ponowny montaż. Etap końcowy obejmuje kolimację uszycie przez krawcową pokrowca i osłony „czapeczki” i ich zamocowanie:
Kolimuje najprostszym kolimatorem, który wg mnie daje najbardziej poprawne efekty. Wychodzę z założenia, że skoro będę obserwował wzrokiem to niech też i oko skolimuje. Jest to metoda pasywna czyli najbardziej skuteczna.
Jarek L.