Jestem właśnie po premierowym przesłuchaniu płytki Władka i Przemka

Jest to zupełnie inna dawka muzyki, jaką do tej pory raczył nas Przemek. Choć w tym przypadku inna nie znaczy gorsza. Wg. mnie z każdą kolejną płytą Przemek idzie o krok dalej. Mówi się że nie powinno się oceniać książki (w tym przypadku płyty) po okładce... hmm... no po tym jak zobaczyłem co zmalował Michał Karcz śmiem sądzić, że okładka idealnie komponuje się z zawartością krążka.
Płyta zawiera to co bardzo lubię, czyli długie suity; najkrótszy utwór ma 5:26, najdłuższy aż 24:04. Słychać wyraźne przeplatanie i uzupełnianie się stylów Przemka (tło utworów) i Władka (solówki). Można powiedzieć, że płytka jest bardzo progresywna. Chłopaki nie dali się żadnym granicom i dali pełen upust swej inspiracji oraz natchnieniu. I bardzo dobrze, bo tylko w sposób nieograniczony żadnymi barierami artysta można w pełni przekazać słuchaczowi to co chce. Na płycie usłyszymy m.in. piękne barwy syntezatorów, vocoder, pojawiają się także partie gitarowe, skrzypce, ładne basowe arpeggia... nawet rechot żabek. Mimo iż na pierwszy rzut ucha wydaje się, że na płycie panuje chaos (jak to często bywa w naszych snach) to po każdym kolejnym przesłuchaniu zaczynamy odkrywać pewien porządek. Przyznam się, że byłem bardzo ciekawy tej płyty i warto było na nią czekać. W chwili obecnej kończę drugi jej odsłuch i zaczynam sobie wszystko powoli interpretować.
Generalnie płytka bardzo ciekawa, owiana mgiełką tajemnicy i warta przesłuchania, choć zaznaczam, że do łatwych w odbiorze nie należy.
Kończę zatem pisanie i zabieram się za odkrywanie nieodkrytych tajemnic fazy snu REM - najpierw tych na płycie, a później tych w mojej głowie

Przy okazji zapraszam 5 stycznia 2012 o godzinie 22:00 do El-Stacji (
http://el-stacja.pl/wp/ramowka/) na audycję "Markowe granie" gdzie będzie miała miejsce premiera płytki Władka i Przemka.